W celi św. Urszuli – za biurkiem przy oknie – wisi stary kalendarz, który pokazuje datę 25 kwietnia 1939 roku. W życiu św. Urszuli był to szczególny dzień, jak miało się okazać wkrótce, gdyż był to dzień, w którym po raz ostatni w swoim życiu wyjeżdżała z domu pniewskiego. Wiele razy – kilkanaście razy w roku, nieraz nawet kilkadziesiąt razy wyjeżdżała stąd na krócej czy dłużej. Również tę podróż podjęła z myślą, że wróci do Pniew. Do szybkiego powrotu z zaplanowanej podróży do Rzymu przynaglał m. Urszulę własny stan zdrowia – miała właśnie za sobą miesięczny pobyt w szpitalu z powodu poważnej choroby, a jeszcze bardziej sytuacja polityczna, to jest zapowiadająca się wojna, kazała szybko powrócić do Polski, czyli tam, gdzie znajdowały się prawie wszystkie jej siostry, jak to ujęła św. Urszula w Kronice.
We aneksie do Kroniki, której ostatni tom z 1939 roku nie zachował się, czytamy wspomnienia siostry asystentki Korduli Zaborskiej:
Przez cały kwiecień Matka otoczona bardzo troskliwą opieką i przy zachowaniu wszelkich ostrożności wracała – jak się wydawało – stopniowo do zdrowia.
Nadszedł czas dorocznego wyjazdu Matki do Rzymu. Doktorzy nie sprzeciwili się tym planom. Trzeciego maja wyjechała Matka z Warszawy, a podróż odbyta w wygodnych warunkach, w towarzystwie troskliwej opiekunki, minęła pomyślnie.
Zgromadzenie cieszyło się powrotem Matki do zdrowia. Niestety, była to radość przedwczesna. Pan Bóg postanowił inaczej – ten wyjazd Matki do Rzymu był już ostatnim.
Wkrótce po przyjeździe do Wiecznego Miasta – opowiada towarzysząca jej wówczas siostra Zaborska – weszła niespodziewanie do pokoju Matki. „Uderzyło mnie niebywałe jak dotąd jej zachowanie. Zwykle zajęta pracą, teraz stała bezczynnie przy biurku tak głęboko zamyślona, że nie usłyszała mego wejścia i dopiero na moje odezwanie się ocknęła się z zadumy. Powiedziała zmienionym głosem: «Ja tak kocham Rzym» – a po chwili dodała «Chciałabym być pochowana w Rzymie».
Mimo złego samopoczucia udała się w daleką podróż – przez Poznań do Warszawy, skąd 3 maja 1939 roku pojechała dalej do Rzymu, aby spotkać się tam z siostrami przełożonymi domów we Francji i Włoszech, odbyć swoją doroczną wizytę. W liście z 17 maja 1939 do s. Anieli Łozińskiej informuje, że planuje swój powrót do kraju na 29 maja 1939… W nocy z 18 na 19 maja 1939 roku stan zdrowia pogorszył się do tego stopnia, że przewieziono m. Urszulę do szpitala, gdzie lekarze zdiagnozowali nieuleczalną już chorobę. Mała operacja, którą przeprowadzono, miała – zgodnie z prognozą lekarzy – przedłużyć Matce życie o dziesięć dni… Jedno i drugie się sprawdziło – plan m. Urszuli i prognoza lekarzy. W swoją ostatnią podróż m. Urszula udała się 29 maja 1939 – z ziemi do nieba! Umarła w opinii świętości.
Pogrzeb odbył się 1 czerwca 1939 roku, w kościele parafialnym – Bazylice Santa Maria degli Angeli. Wbrew zwyczajowi rzymskiemu, który nie dopuszcza kwiatów przy zmarłych ani w domu, ani w kościołach – trumna w kaplicy domowej i karawan przed kościołem tonęły w kwiatach, którymi znajoma Polonia i ludność Rzymu żegnały Matkę. Ta ostatnia podróż po latach okazała się jednak przedostatnią. W maju 2019 roku przypadają dwie okrągłe rocznice związane z św. Urszulą, to jest 80. rocznica śmierci oraz 30. rocznica przewiezienia Jej relikwii z Rzymu do Pniew.