Do tych słów Kamila Cypriana Norwida nawiązał ksiądz arcybiskup Wacław Depo, który wraz z mieszkańcami Pniew i Lubocześnicy oraz naszą rodziną zakonną świętował 100 rocznicę przyjazdu św. Urszuli do Pniew. Wraz z nim dziękczynną Eucharystię sprawowało wielu kapłanów: sekretarz metropolity częstochowskiego
ks. Mariusz Trojanowski, ks.dziekan Konrad Jędrzejczak, proboszcz naszej parafii ks.Wojciech Słomiński, kapelan sióstr klarysek ks. Romuald Baingo oraz kapłani posługujący w Sanktuarium: o. Piotr Wójcik OMI oraz ks. kapelan Adrian Urbaniak.
Przy ołtarzu stanęli także przedstawiciele kleryków poznańskiego Arcybiskupiego Seminarium Duchownego, co było bardzo wymowne, bo przecież świętowany był przyjazd na wielkopolską ziemię Tej, której zawsze na sercu leżała sprawa kapłańskim powołań i która dziś, jako święta, jest Patronką Archidiecezji Poznańskiej.
Wierni uczestniczący we Mszy świętej zgromadzili się na klasztornym dziedzińcu licznie mimo późnej pory – nabożeństwo rozpoczęło się o północy, z 8 na 9 sierpnia 2020 roku. Dlaczego tak? Odpowiedź jest prosta: chcieliśmy dotknąć przeszłości, by jeszcze bardziej zrozumieć św. Urszulę, która w „Historii Kongregacji” tak pisała
o ostatnim odcinku swojej podróży ze Skandynawii do Polski:
Pociąg do Pniew – jedyny – o dziewiątej wieczorem odchodził, więc już około siódmej ruszamy na stację. Trochę było biedy, bo nie chciano nam dać osobnego wagonu. Panie bardzo pomogły, załadowaliśmy dzieci i rzeczy do przedziałów. Panie zatelefonowały też do Pniew, do Czerwonego Krzyża, aby ktoś przyszedł na stację do pomocy. Miały też być nasze siostry. Słowem koniec biedy.
Po godzinie jedenastej w nocy zajeżdżamy do Pniew. Dzieci zaspane, ledwo można je dobudzić. […] Około północy jesteśmy u Świętego Olafa, czyli u siebie. Pierwsza noc pod naszym pniewskim dachem!
To właśnie dlatego o godzinie 23:00 spotkaliśmy się na parkingu przy starym dworcu PKP. I choć dzisiaj już z niego pociągi nie odchodzą, bryczka zaprzężona w konie pojawiła się jak za dawnych czasów. To nią, trzymając w ręce relikwie św. Urszuli, przejechała do Olafa przełożona generalna szarych urszulanek, matka Beata Mazur,
a wraz z nią dzieci i młodzież z nojewskiego zespołu Szaranki. Za bryczką ruszył dość długi korowód uczestników rocznicowej uroczystości. Towarzyszył nam radosny śpiew – podobnie jak radość z dotarcia do celu towarzyszyła 8 sierpnia 1920 roku matce Urszuli i towarzyszącej jej gromadce sióstr i przywiezionych z Danii polskich sierot. Naprawdę doświadczaliśmy tego, że „przeszłość jest to dziś”. Przeszłość ta została wcześniej przy starym dworcu przypomniana zarówno przez witającą wszystkich s. Justynę Oleś, przełożoną pniewskiej wspólnoty urszulanek, jak i przez przewodniczącego rady miejskiej, pana Krzysztofa Matuszaka oraz przez specjalnie na tę okazję przygotowaną przez siostry prezentację multimedialną.
„Przeszłość jest to dziś” także dlatego, że nie umarły wartości, które dla św. Urszuli były ważne. Mówił o nich w homilii abp Wacław Depo, a przemawiający jeszcze przed Eucharystią burmistrz Pniew, pan Jarosław Przewoźny, mocno podkreślił, że mieć taką Patronkę to dla miasta zaszczyt, radość i korzyść. Matka Urszula też Pniewy pokochała – i to nie tylko dlatego, że 100 lat temu były dla niej stałym lądem, do którego przybijała po latach tułaczki. Miasto to stało się dla niej domem – sercem założonego przez Nią Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, miejscem dynamicznego rozwoju różnorodnych dzieł apostolskich, pierwszym skrawkiem ojczyzny, na którym mogła się cieszyć jej niepodległością.
Noc z 8 na 9 sierpnia 2020 roku była pogodna i ciepła. Kiedy po skończonej Eucharystii raczyliśmy się jubileuszowym tortem, także czuliśmy się jak w jednej – różnorodnej, a jednak zjednoczonej – rodzinie. Napisy, jakie były umieszczone na tortach, są najlepszą puentą tego spotkania: „Nareszcie w domu” i „ Dobrze, że jesteś”. Bogu niech będą dzięki, że św. Urszula, która 100 lat temu na pniewskiej ziemi stopę postawiła, jest z nami po dziś dzień. Jest i pomaga w nowej rzeczywistości czytać Bożą wolę tak, jak Ona robiła to przed laty. Bo „przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek dalej”.